Po ciągnącym się latami sporze w sprawie budowy A2 Warszawa – Łódź między GDDKiA a chińskim konsorcjum, na czele którego stała firma COVEC polscy i europejscy zamawiający nie byli chętni do współpracy z firmami z Państwa Środka. Teraz, kiedy sprawa została zakończona i doszło do ugody między stronami, firmy z Chin znowu zaczynają pojawiać się w polskich przetargach drogowych.
Jedna z nich – Stecol Corporation, złożyła najtańszą ofertę w przetargu na budowę Zakopianki z Rdzawki do Nowego Targu. Pytanie, czy Chińczycy odrobili lekcję sprzed 7 lat i czy w województwie małopolskim nie dojdzie do powtórki z A2.
Sprawa COVEC
W 2009 roku chińskie konsorcjum, na czele którego stała firma COVEC wygrało przetarg na budowę dwóch odcinków autostrady A2 między Warszawą a Łodzią. Wybrany wykonawca zaproponował wtedy w przypadku odcinków A i C kwoty stanowiące mniej niż 50% kosztorysu. Razem było to ok. 1,3 mld zł. Zignorowany został wtedy fakt, że oferent nie zrealizował wcześniej w naszym kraju żadnej inwestycji. W kwietniu 2011 roku na placu budowy zaczęli protestować podwykonawcy, którym generalny wykonawca nie płacił. W czerwcu tego samego roku konsorcjum, na czele którego stała firma COVEC wystąpiło do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad o podniesienie wartości kontraktu. Na to zamawiający się nie zgodził i zerwał umowę na realizację inwestycji. COVEC został wyrzucony z budowy i otrzymał od Generalnej Dyrekcji niemal 153 mln zł za wykonane prace. Kolejne 105 mln zł inwestor zapłacił podwykonawcom, którym nie płaciło chińskie konsorcjum. W tej sytuacji GDDKiA potrzebowała firm, które dokończą budowę drogi. Odcinek A dokończyło konsorcjum Eurovia i Warbud za 989 mln zł, a odcinek C konsorcjum Dolnośląskie Surowce Skalne i Boegl a Krysl za 756 mln zł. Te sumy były niższe o ok. 500 mln zł od dodatkowej sumy, której żądał Covec. W tym samym czasie trwał spór między GDDKiA a firmą COVEC. Były w nią zaangażowane rządy Chin i Polski, ambasady obu państw oraz resorty spraw zagranicznych i infrastruktury. W 2015 roku chińska firma spłaciła gwarancje bankowe, które przez lata było blokowane w chińskich sądach. Wtedy do zapłaty pozostało jeszcze 550 mln zł kar umownych. W końcu, w 2017 roku strony podpisały polubowne porozumienie w sprawie niedokończonej przez Chińczyków budowy A2.
Powrót chińskich firm
Bardzo niska kwota, którą w 2009 roku zaproponował chiński oferent miała pomóc wejść firmom z Państwa Środka na polski rynek. Jednak jej skutki były tragiczne. W wyniku tej sprawy upadło wiele firm, a polski i europejski rynek był przez lata do Chińczyków nastawiony bardzo niechętnie. Teraz, po 7 latach, w zestawieniu propozycji w nowo ogłaszanych przetargach zaczyna pojawiać się nowy oferent z Państwa Środka – Stecol Corporation. Firma złożyła ofertę w przetargu na S3 od Bolkowa do Kamiennej Góry. Jej propozycja była czwarta pod względem ceny. Ciekawiej wygląda sytuacja w przypadku postępowania dotyczącego budowy drogi krajowej nr 47 (Zakopianki) na odcinku od Rdzawki do Nowego Targu. W tym przetargu również pojawiła się firma Stecol Corporation składając propozycję o najniższej cenie. Jej wartość stanowi ok. 81% budżetu inwestora, a ceny wszystkich ofert wahają się od ok. 700 mln zł do 1,5 mld zł.
Czy polski rynek jest gotowy na chińskie firmy?
Firma Stecol Corporation ma duże doświadczenie w budowie dróg. Była wykonawcą inwestycji dotyczących wielokilometrowych tras szybkiego ruchu m.in. w Chinach i w Kenii. Dodatkowo, według komunikatu Stecol Corporation z 2 lutego br. zrealizowała ona również inwestycję dotyczącą rozbudowy kanałów we Wrocławskim Systemie Przeciwpowodziowego we Wrocławiu, która 24 stycznia br. otrzymała certyfikat świadczący o satysfakcjonującym zakończeniu okresu odpowiedzialności za wady. Oznacza to, że Chińczycy mają potencjał i są gotowi wrócić na polski rynek naprawiając swój wizerunek po sporze między GDDKiA a COVEC. Sytuacja w branży nie jest jednak łatwa. Ilość trwających inwestycji infrastrukturalnych jest duża, a będą ruszać kolejne. Pojawia się również problem z brakiem pracowników. Wejście do Polski chińskiej firmy budzi więc obawy. Może ono przynieść zarówno korzyści jak i nowe kłopoty. – Obawa jest przede wszystkim związana z potencjałem, który na naszym rynku będzie w dyspozycji firm chińskich. Dzisiaj wobec braku rąk do pracy niemal wszyscy wykonawcy narzekają na brak podwykonawców. Kim i czym będą pracować Chińczycy? Tego nie wiemy, choć można przypuszczać, że jednak odrobili lekcje sprzed 7 lat i są lepiej przygotowani do powrotu na nasz rynek – mówi Adrian Furgalski wiceprezes ZDG TOR.
Źródło: rynekinfrastruktury.pl
Chcesz dowiedzieć się więcej? Czytaj aktualności techniki budowlanej - zamów:
Bezpłatny egzemplarz Prenumeratę