Obecnie podstawowym sposobem zwalczania śliskości zimowej na drogach jest posypywanie solą. W przyszłości nawierzchnie będą się odladzały same, wykorzystując naturalną energię – przekonuje Igor Ruttmar, prezes firmy TPA.
Zapewnienie odpowiedniego standardu zimowego utrzymania, przy częstych przejściach temperatury przez zero stopni oznacza konieczność dość intensywnego używania soli drogowej. Tylko na sezon zimowy 2017/2018 Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad przygotowywała się na zużycie na zarządzanych przez siebie trasach 460 tys. ton soli (oprócz tego 3,6 tys. ton chlorku wapnia i 83 tony materiałów uszorstniających). Stosowana w dużych ilościach sól drogowa może powodować reakcje przyspieszające degradację nawierzchni, jednak w ocenie Igora Ruttmara, zysk dla bezpieczeństwa związany z częstszym używaniem soli jest zdecydowanie większy niż ewentualna szkoda dla nawierzchni. – Dziś nie mamy lepszego rozwiązania – mówi, ale jak dodaje, przyszłością w zwalczaniu śliskości na drogach będą nawierzchnie samoodladzające się, wykorzystujące naturalną energię cieplną. Taki trend, zdaniem Igora Ruttmara, widać m.in. w Japonii, gdzie powstało już kilka tego typu projektów. – Najważniejsze jest, by energię do odladzania skądś pozyskać – mówi szef TPA. Jego zdaniem, w przyszłości do tego celu będziemy wykorzystywać energię z ziemi, podobnie jak dziś robimy to na potrzeby ogrzewania domów, lub energię słoneczną. – Ciepło z energii odnawialnej można gromadzić w odpowiednich kolektorach, a potem wykorzystywać do odladzania – stwierdza Igor Ruttmar.
Wady przekute w zalety
Ten sam mechanizm, jak przekonuje, można wykorzystać w dwie strony – zimą do ogrzewania, latem do schładzania nawierzchni. – W ten sposób będzie można je utrzymywać w stałej temperaturze, unikając ekstremów temperaturowych, które niekorzystnie wpływają na stan techniczny nawierzchni, przekuwając wady w zalety – mówi nasz rozmówca. Według niego, w pierwszej kolejności, tego typu rozwiązania znajdą zastosowanie na obiektach mostowych, które zimą najszybciej ulegają schłodzeniu i stanowią punkty krytyczne na sieci drogowej. Mogą też być zastosowane na nawierzchniach lotniskowych, gdzie odladzanie musi być prowadzone niemalże w sposób ciągły. Na razie nawierzchnie samoodladzające powstają jako projekty eksperymentalne. – W Niemczech administracja drogowa wykonuje odcinek doświadczalny na autostradzie. Powstało też kilka samoodladzających się ścieżek rowerowych w Holandii – podaje przykłady przedstawiciel TPA.
Nawierzchnie inteligentne
– Dziś to jest jeszcze nieopłacalne, ale rozwój technologii jest bardzo szybki – mówi Igor Ruttmar. – Wystarczy dziś dać zadanie inżynierom i jestem przekonany, że problem zostanie rozwiązany w taki sposób, by to się opłacało. Chodzi o stworzenie odpowiedniego bilansu energetycznego – dodaje. – To jeden z elementów nawierzchni przyszłości, które będą inteligentne, będą reagować na warunki klimatyczne, ostrzegać i wspomagać kierowców lub systemy prowadzące samochody. Funkcje drogi będą się zmieniać – stwierdza szef TPA.
Źródło: rynekinfrastruktury.pl
Chcesz dowiedzieć się więcej? Czytaj aktualności techniki budowlanej - zamów:
Bezpłatny egzemplarz Prenumeratę