Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad postanowiła być bardziej ostrożna w wyborze ofert w nowych przetargach, zwłaszcza wtedy, gdy odbiegają one znacząco od kosztorysu.
W ramach obecnie realizowanego programu drogowego do tej pory doszło do rozwiązania 11 kontraktów. Na budowy wchodzą nowi wykonawcy, ale traci się czas i pieniądze. Spośród dużych kontraktów, których w obecnej perspektywie finansowej nie dokończył pierwotnie wybrany wykonawca, czyli włoska firma Salini, w realizacji, blisko dopuszczenia do ruchu, jest odcinek A1 na obwodnicy Częstochowy. GDDKiA wybrała do wykonania tego zadania ofertę konsorcjum Strabagu i Budimeksu. W podziale na małe zadanie kończona jest S5 koło Poznania, z której krótko przed finałem zeszła firma Toto Construzioni Generali. Podpisane są umowy na kontynuację obwodnicy Marek w ciągu S8, gdzie kontrakt zerwano jeszcze w maju ub. roku (mimo przejezdności od grudnia 2017 roku, nadal nie można korzystać ze wszystkich węzłów) oraz na S3 między Polkowicami i Lubinem. Obie inwestycje, także po Salini, mają kończyć odpowiednio Strabag oraz konsorcjum Mota Engil i Masfalt. Wybrano także wykonawców na dokończenie dwóch odcinków S61 – po firmie Impresa Pizzarotti oraz Rubau. Jeden z nich ma budować Polaqua, drugi Budimex.
Nowe kontrakty to wydłużony czas realizacji inwestycji, ale też większe pieniądze. Na przykład najtańsza oferta na S7 pod Warszawą przekracza budżet GDDKiA ujawniony w dniu otwarcia ofert aż o 126 mln zł. Jak jednak mówi Tomasz Żuchowski z GDDKiA, pieniądze, które teraz trzeba wydać, pierwotnie były na te inwestycje zaplanowane. – One były zarezerwowane, ale wybrano tańszą ofertę. Teraz jesteśmy tego zakładnikami – mówi. Dodatkową pracę musi wykonać też administracja, a to wiąże się z czasem i opóźnieniami. Trzeba również być przygotowanym na sytuację odwrotną, kiedy to złożone oferty znacząco odbiegają od kosztorysu. Przykładem może być sytuacja, gdy okazało się, że w przetargu na odcinek S7 koło Płońska (Załuski-Modlin) najtańsza oferta jest aż o 169 mln niższa od kosztorysu. Złożyło ją konsorcjum firm z Kazachstanu. Różnica między budżetem zamawiającego a zaproponowaną ceną przekraczająca 100 mln zł (przy budżecie na poziomie 708 mln zł) dotyczy także kilku kolejnych ofert. Chodzi o to, aby dokonując wyboru wykonawcy, nie popełnić błędu i aby sytuacja nie powtórzyła się. Trzeba także pamiętać, że na niskie ceny oferowane w przetargach sprzed kilku lat nałożył się dodatkowo gwałtowny wzrost cen na rynku, a jednocześnie brakowało mechanizmu, który gwarantowałby realną waloryzację. Jest jednak dobra wiadomość: GUS opublikował właśnie nowe narzędzie, które pozwoli , w przypadku obiektywnej zmiany cen na rynku, dokonać zmiany wynagrodzenia wykonawcy. Jest to szansa na wyeliminowanie zagrożenia, ale tylko dla tych kontraktów, które na etapie składania oferty były wycenione realnie.
Chcesz dowiedzieć się więcej? Czytaj aktualności techniki budowlanej - zamów:
Bezpłatny egzemplarz Prenumeratę