Minął już rok od uruchomienia przez firmę SaMASZ nowej fabryki w Zabłudowie. Celem tej potężnej dla podlaskiego producenta inwestycji było istotne zwiększenie potencjału firmy w zakresie produkcji maszyn, w tym komunalnych. Czy ten plan się powiódł, możemy przekonać się ze słów Karola Wdziękońskiego, dyrektora sprzedaży i marketingu SaMASZ, z którym rozmawia Grzegorz Antosik.
Dużym wyzwaniem dla firmy SaMASZ było przeniesienie produkcji maszyn z zakładu w Białymstoku do nowej fabryki w Zabłudowie… Tak i w ubiegłym roku zmagaliśmy się z problemem zagwarantowania produkcji na czas naszych maszyn. W kwietniu 2018 r. mieliśmy około 1000 maszyn opóźnienia w stosunku do planu, w związku z czym liczyliśmy na dużą lojalność naszych klientów i dilerów - cieszy fakt, iż mimo tych opóźnień w zasadzie wszyscy je odebrali. Druga połowa roku była już pod względem wydajności produkcji znacznie lepsza. SaMASZ to m.in. producent techniki komunalnej, szczególnie zimowej. W ubiegłym roku sprzedaliśmy około 50% więcej pługów odśnieżnych niż w poprzednim sezonie. Generalnie jesienią byliśmy w stanie produkować już około 30% więcej maszyn niż w poprzednim zakładzie. Z tym tempem weszliśmy w nowy sezon, w którym produkujemy 700-800 maszyn miesięcznie. Proces adaptacji do nowej fabryki cały czas trwa, ale skala opóźnień jest kilkukrotnie mniejsza niż w 2018 r. Długofalowo liczymy na podwojenie produkcji w porównaniu do naszego zakładu w Białymstoku, skąd została przeniesiona cała produkcja maszyn.
Jakie zmiany zostały wprowadzone na „nowych śmieciach”? Budujemy nowe struktury w ramach firmy, np. zatrudniliśmy bardzo doświadczonego specjalistę na stanowisko dyrektora ds. jakości. Pokazuje to, że będziemy starać się wykorzystywać do maksimum możliwości naszej nowej fabryki. Dlatego też planujemy zakupy nowych robotów spawalniczych, w planach mamy również rozwój procesu logistyki, czyli np. kupno automatycznego magazynu - ograniczeniem nie są gabaryty fabryki, ale organizacja pracy i stosowana technologia produkcji. Popyt na nowe maszyny stale rośnie, dlatego rozważamy różne warianty na przyszłość. Hale montażowe w Zabłudowie możemy powiększyć nawet o kilkadziesiąt metrów. Być może z czasem część produkcji, np. spawalnię czy montaż trzeba będzie z powrotem przenieść do Białegostoku - faktem jest bowiem, że w związku z przeprowadzką straciliśmy część dotychczasowej załogi.
Jaki jest obecnie czas oczekiwania na maszyny SaMASZ-u? W zależności od modelu - od 2 do 3 miesięcy, co w porównaniu do innych producentów wydaje się niezbyt długim terminem. Jednak w naszym przypadku jest to trochę za długo. Teoria, że na wysokiej jakości produkt trzeba poczekać, nie do końca się w naszej branży sprawdza. Musimy dbać o markę i jakość, ale termin musi być też krótki, bo inaczej wygra nasza konkurencja. Często na rynku obowiązuje zasada: kto pierwszy, ten lepszy.
W jaki sposób radzicie sobie Państwo z napiętą sytuacją na rynku pracy? Sytuacja jest stabilna w takich działach jak: sprzedaż, marketing, serwis, części zamienne. Jednak trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że w fabryce, która zatrudnia ponad 800 osób, pewna fluktuacja jest procesem ciągłym. Proces rekrutacji trwa cały czas, jeśli chodzi o spawaczy czy operatorów maszyn CNC. Są to specjalizacje na tyle poszukiwane, iż staramy się wyłuskiwać takich pracowników niezależnie od posiadanych wakatów.
W jaki sposób te ruchy wpływają np. na cennikowe ceny maszyn? SaMASZ jest pod tym względem firmą dość stabilną i przewidywalną. Swoje cenniki opracowujemy raz do roku - podwyżka cen w lipcu 2018 r. była tylko o 1% wyższa niż w przypadku, gdybyśmy pozostali w starym zakładzie. Rok 2018 był rokiem przejściowym, w którym rzeczywiście uzyskaliśmy rekordową sprzedaż, natomiast rentowność była bardzo niska. Już teraz jednak wchodzimy na właściwe tory, a jakichś raptownych ruchów cenowych nie przewidujemy. Na pewno wzrastające płace oddziaływują na wzrost kosztów produkcji, ale staramy się neutralizować ich wpływ innymi działaniami poprawiającymi wydajność.
Jak zatem firma SaMASZ zakończyła rok 2018? Jakie są przewidywania na rok bieżący? Ze sprzedaży maszyn uzyskaliśmy przychody w granicach 168 mln zł, przy 151 mln zł w 2017 r., więc uzyskaliśmy wzrost o 11%. W tym roku liczymy na wzrost o 14%, do poziomu 194 mln zł. Wyniki za pierwsze cztery miesiące pokazują, że jesteśmy na dobrej drodze do uzyskania takiego rezultatu. Stawiamy na jeszcze większą aktywność na rynkach eksportowych - staramy się koncentrować na poprawie funkcjonowania na rynkach, na których już jesteśmy, w Niemczech czy Francji, ale również USA, Kanadzie, RPA i Nowej Zelandii. Myślę tutaj o pozyskiwaniu handlowców i budowie punktów wsparcia w oparciu o dilerów czy spółki zależne, jak np. w Rosji.
Dziękujemy za rozmowę.
Chcesz dowiedzieć się więcej? Czytaj aktualności techniki budowlanej - zamów:
Bezpłatny egzemplarz Prenumeratę