W jaki sposób zanalizować bieżącą sytuację polskiego budownictwa? Odpowiedzi przynosi badanie koniunktury GUS, na podstawie których wnioski wysnuł dr Damian Kaźmierczak, główny ekonomista PZPB.
Z danych publikowanych przez Główny Urząd Statystyczny wynika, iż firmy budowlane postrzegają ogólną sytuację w budownictwie jako umiarkowanie złą. Mniejsze podmioty oceniają bieżącą sytuacje bardziej negatywnie niż przedsiębiorstwa średnie i duże. Skąd płyną takie opinie? Przede wszystkim materiały budowlane nigdy nie były dla firm tak drogie, jak obecnie. Poza tym, ostatni raz takie kłopoty z dostępnością materiałów budowlanych jak dziś miały miejsce w 2007 r.
Na tym tle jako mniejszy rysuje się kłopot z niedostatkami siły roboczej. Oto bowiem w latach 2021-2022 zapotrzebowanie na pracowników utrzymuje się na poziomie niższym niż w okresie kumulacji robót w sektorze budownictwa w latach 2007-2008 czy 2018-2019. To prawdopodobnie z tego powodu odpływ pracowników z Ukrainy nie jest dla polskich firm budowlanych tak dotkliwy, jak się tego początkowo obawiano. Problem ten jednak istnieje i może się nasilać po przyspieszeniu inwestycji infrastrukturalnych w okolicach 2024 r. Czy do tego czasu uda się ograniczyć szybującą do dwucyfrowych wartości inflację? Na dziś sytuacja wygląda tak, iż firmy budowlane odczuwają presję płacową ze strony pracowników z powodu rosnącej inflacji.
Reasumując, branża budowlana wciąż pracuje na pełnych obrotach przy realizacji inwestycji rozpoczętych w latach 2020-2021. W latach 2022-2023 należy jednak spodziewać się spadku nowych projektów inwestycyjnych (przede wszystkim w segmencie prywatnym). Segment publiczny powinien ruszyć mocniej dopiero w 2024 r.
Więcej mocy z EnginEcoPower
Inwestycje za 125 miliardów
Chcesz dowiedzieć się więcej? Czytaj aktualności techniki budowlanej - zamów:
Bezpłatny egzemplarz Prenumeratę