[ATB] Wywiady [ATB] Aktualności

Więcej mocy z EnginEcoPower

Data publikacji:

Działająca od 1999 r. czeska firma Xtuning specjalizuje się w modyfikacji oprogramowania sterującego różnego typu pojazdów oraz maszyn. Jedną ze spółek jest firma AgroEcoPower, która z powodzeniem od 2010 r. zajmuje się chip-tuningiem samobieżnych maszyn rolniczych, a działalność ta została ostatnio rozszerzona o modyfikacje maszyn budowlanych, o czym w rozmowie z Grzegorzem Antosikiem mówią - reprezentujący firmę - Łukasz Plizga i Piotr Zawisza.

Firma AgroEcoPower podkreśla, iż na rynku polskim jak dotychczas wykonała już ponad 30 tys. modyfikacji ciągników rolniczych…
Łukasz Plizga: Należy pamiętać, że to tylko jedna z wielu gałęzi naszej małej korporacji, która zajmuje się działem Agro. Jest też XTuning, który zajmuje się autami osobowymi tak jak TruckEcoPower, który ma pod sobą cały transport, no i EnginEcoPower, czyli maszyny budowlane. Łączna ilość naszych klientów sięga już zatem około 79 tysięcy. A jeśli chodzi o działkę AgroEcoPower, to jest to nawet 3,5 tys. rocznie. Rozwijamy naszą działalność nie tylko w Polsce - działamy w oparciu o 9 handlowców i 6 techników, ale także w Czechach, Słowacji, na Węgrzech, a do niedawna także w Ukrainie. Co ciekawe, nasz biznes rozwija się bardzo prężnie również za oceanem - w Stanach Zjednoczonych. Warto też wspomnieć o siostrzanej spółce AXT-Dyno, zajmującej się produkcją certyfikowanych hamowni obciążeniowych do Agro, aut osobowych czy ciężarowych.

Z czego wynika tak duże zainteresowanie oferowaną przez Państwa firmę usługą?
ŁP: Tak duży popyt w Polsce wystrzelił tak naprawdę w 2012 r. Na początku widzieliśmy niechęć i dość sceptyczne podejście ze strony potencjalnych klientów. Dlatego dużo pracy włożyliśmy w to, aby uświadomić właścicieli ciągników i nowych nabywców, że tak naprawdę robimy to samo co producent. W naszym przypadku oznacza to jednak wyłącznie przemapowanie sterowników, a nie zmianę modelu na wyższy. Nigdy nie wychodzimy poza granice bezpieczeństwa, którą wyznaczył producent, tylko poruszamy się w określonym przedziale dla danej serii silnikowej i przekładni. Oczywiście z jednostki napędowej można wyciągnąć wszystko, można uzyskać niebotyczne przyrosty mocy, tyle że przy radykalnie ograniczonej żywotności silnika.

Nie wywołuje to radości ze strony producentów ciągników…
ŁP: Producenci nie zawsze do końca są zadowoleni, to prawda. Dla producenta i dla dilera sprzedaż wyższego modelu to konkretny pieniądz. Z drugiej strony jednak większość dilerów nauczyła się z nami żyć. I szczególnie w okresie gdy jest mało dostępnych maszyn, mogą nasze rozwiązania zaproponować klientom, i np. z modelu 90 KM zrobić nawet 110-120 KM. Wszystko po to, aby nie stracić klienta.
Piotr Zawisza: Klienci w wielu przypadkach są poinformowani na etapie zakupu, że kupują z tą możliwością, że po okresie gwarancyjnym mogą podciągnąć moc o 20-25 KM. Jest dużo handlowców, i dilerów, z którymi współpracujemy.

Patrząc na dane statystyczne, rośnie średnia moc ciągników rejestrowanych przez rolników w Polsce. Jak to przekłada się na prowadzony przez Państwa firmę biznes?
ŁP: Wszystkie wyniki układają się adekwatnie do wyników sprzedaży. Ile marek jest na rynku, wszystko zależy od klientów, co mają na swoich podwórkach - oczywiście najwięcej jest pojazdów marek znajdujących się na podium sprzedaży. Warto przy tym jednak zwrócić uwagę, iż widzimy nieraz zjawisko przekolorowanych danych z katalogu. Tam można np. wyczytać, że dany model ma moc 100 KM, choć brakuje informacji -  co dezorientuje klientów - iż nie jest to moc mierzona z wałka, pomniejszona o sprawności wszystkich podzespołów podłączonych do silnika. Inną dyskusyjną sprawą jest podawanie rozmaitych norm mocy – istotna jest przecież moc użyteczna. Przeprowadzane przez nas pomiary mocy na hamowni biorą pod uwagę również takie czynniki jak ciśnienie atmosferyczne i temperatura, co może wpłynąć na „stratę” nawet 10 KM. Na szczęście młode pokolenie praktycznie nie daje się wprowadzić w ten sposób w błąd.

Przejdźmy zatem do szczegółów, o ile tak naprawdę można - w sposób bezpieczny dla ciągnika czy innej maszyny samojezdnej - zwiększyć jej moc?
PZ: To zależy od ciągnika czy innej maszyny silnikowej, od pojemności i od ilości cylindrów jednostki napędowej. Realnie jest to jednak zwyżka o około 20%, choć gdy np. zmodyfikowaliśmy silnik Liebherra w sieczkarni samojezdnej Krone, zyskaliśmy około 12% dodatkowej mocy. Procentowo niby niewiele, ale było to aż 120 KM!
Należy bowiem pamiętać o tym, że to jest maszyna, która ma wykonać zadanie, czyli dopalić dawkę paliwa z powietrzem w danym momencie. Jeśli wtryski to wpuszczą, to tłok zrobi swoje. Jeżeli układ paliwowy jest w stanie czy układ dolotowy jest na tyle wydajny, to możliwości są ogromne. A co ważne, dajemy gwarancję na swoją pracę.

Jak to się jednak ma do gwarancji producenta?
ŁP: Klienci robią to na swoją odpowiedzialność. Czasem mają nawet „ciche” przyzwolenie od dilera, który chce zrealizować swoje kwoty sprzedażowe. Przecież jeżeli jest się człowiekiem, to ten klient jednak wraca i zostaje z nami.
Nasi klienci mogą liczyć na dożywotnie i darmowe wsparcie, co pewnie też nieraz jest trochę nadużywane. Po prostu rolnicy czasem wzywają nas, aby sprawdzić maszynę po wykonanym remoncie. Robimy to jednak, bo przecież zadowoleni klienci do nas wracają.

A jaki jest koszt i zakres wykonywanych przez Państwa firmę usług?
PZ: Standardowo kosztuje to 4.5 tys. zł za modyfikację - cena ta mimo inflacji nie wzrosła już od 12 lat. W zamian klient otrzymuje usługę od A do Z - wsparcie techniczne dożywotnie, dojazd do klienta, pomiary, diagnostyka - bo mamy oryginalne diagnostyki fabryczne. I tak naprawdę cokolwiek się dzieje z maszyną, przyjeżdżamy i sprawdzamy. Czasem konieczne są aktualizacje, które trzeba odpowiednio przerobić do przyrostu mocy. Wszystko to odbywa się w ramach jednej opłaty, która wydaje się bardzo korzystna dla klienta.

Prowadzony przez Państwa biznes trafia jednak do kolejnych branż…
ŁP: Tak, a dobrym tego przykładem są maszyny budowlane, co z powodzeniem rozwijamy od 3-4 lat. Widzimy bardzo duże i rosnące zainteresowanie modyfikacjami, tym bardziej że branża budowlana odczuwa dużą presję czasu. Pogoda nieraz płata figla, a maszyna, która będzie pracować 24 h/dobę, nie jest na tyle wydajna, żeby spełnić te oczekiwania. To nie jest sytuacja z typowego gospodarstwa rolnego, gdzie zamiast jednego ciągnika można podpiąć drugi - mocniejszy. Nieraz koparka na placu budowy jest tylko jedna. A z naszej perspektywy nie ma żadnego problemu, bo tak naprawdę silniki w większości maszyn budowlanych czy rolniczych są takie same.

Dziękujemy za rozmowę.

Chcesz dowiedzieć się więcej? Czytaj aktualności techniki budowlanej - zamów:

Bezpłatny egzemplarz Prenumeratę

YouTube atb

zobacz więcej

Jak zwiększyć sprzedaż maszyn Bobcat w Polsce (wywiad - Adrian Winnicki)


W chwili otwarcia wideo, YouTube wyśle pliki cookie. Polityka prywatności YouTube

Pokaz koparko-ładowarek CAT


W chwili otwarcia wideo, YouTube wyśle pliki cookie. Polityka prywatności YouTube

Bądź na bieżąco! Zapisz się do newslettera

Wyrażam zgodę na otrzymywanie od Boomgaarden Medien Sp. z o.o. treści marketingowych (newsletter) za pośrednictwem poczty elektronicznej w tym informacji o ofertach specjalnych dotyczących firmy Boomgaarden Medien Sp. z o.o. oraz jej kontrahentów.