Firma Yanmar od ponad dekady znajduje się na ścieżce do zerowej emisji gazów cieplarnianych. Skala wyzwania jest ogromna, a o sukcesie będą decydować bardziej względy ekonomiczne niż troska o klimat - podkreślała podczas październikowych targów Bauma Shiori Nagata, główna specjalistka ds. strategii i członek zarządu Grupy Yanmar.
Japonia jest wyspą o ograniczonych zasobach naturalnych. Nienawidzimy marnotrawstwa i nauczyliśmy się zalet cyrkulacji zasobów. Lepsze wykorzystanie zasobów sięga roku 1912, kiedy to nasz założyciel Magokichi Yamaoka założył firmę Yanmar w celu bardziej efektywnego wykorzystania paliwa w silnikach. Wtedy „paliwem" była tylko ropa naftowa, ale dzisiaj możliwości są znacznie szersze - niosąc nadzieję na czystszą przyszłość – przekonuje Shiori Nagata. Jednak według japońskiego producenta osiągnięcie zeroemisyjności ma zająć firmie Yanmar kolejne 28 lat - do 2050 r. Yanmar będzie całkowicie wolny od emisji gazów cieplarnianych.
– Oczywiście chcielibyśmy osiągnąć nasze cele klimatyczne/społeczne szybciej, ale musimy być realistami co do skali wyzwania. W 2019 r. obliczyliśmy, że nasze procesy produkcyjne spowodowały, że do atmosfery dostało się 0,2 mln t CO2, kolejne 2 mln t CO2 pochodziło z naszego łańcucha dostaw, ale aż 80 mln t CO2 zostało uwolnione od klientów korzystających z naszych maszyn. Zmiana tego stanu rzeczy będzie wymagała czasu. Nasze maszyny są wykonane ze stali, tworzyw sztucznych, gumy itp. - a wiele z tych komponentów nie ma obecnie żadnych (lub ograniczonych) opcji ekologicznych. Jesteśmy jednak zobowiązani do korzystania z nich, gdy staną się dostępne. W tzw. międzyczasie będziemy pozyskiwać zieloną energię i tworzyć własną, wykorzystując panele słoneczne na dachach fabryk. Będzie to podejście krok po kroku, a różne kraje i klienci będą poruszać się w różnym tempie. Jest to coś więcej niż wyzwanie dla Yanmara - przejście na ekologię jest w równym stopniu wyzwaniem społecznym, co technicznym– podkreśla członek zarządu firmy Yanmar.
– Oczywiście chcielibyśmy osiągnąć nasze cele klimatyczne/społeczne szybciej, ale musimy być realistami co do skali wyzwania. W 2019 r. obliczyliśmy, że nasze procesy produkcyjne spowodowały, że do atmosfery dostało się 0,2 mln t CO2, kolejne 2 mln t CO2 pochodziło z naszego łańcucha dostaw, ale aż 80 mln t CO2 zostało uwolnione od klientów korzystających z naszych maszyn. Zmiana tego stanu rzeczy będzie wymagała czasu. Nasze maszyny są wykonane ze stali, tworzyw sztucznych, gumy itp. - a wiele z tych komponentów nie ma obecnie żadnych (lub ograniczonych) opcji ekologicznych. Jesteśmy jednak zobowiązani do korzystania z nich, gdy staną się dostępne. W tzw. międzyczasie będziemy pozyskiwać zieloną energię i tworzyć własną, wykorzystując panele słoneczne na dachach fabryk. Będzie to podejście krok po kroku, a różne kraje i klienci będą poruszać się w różnym tempie. Jest to coś więcej niż wyzwanie dla Yanmara - przejście na ekologię jest w równym stopniu wyzwaniem społecznym, co technicznym
– podkreśla członek zarządu firmy Yanmar.
Elektryfikacja maszyn będzie miała kluczowe znaczenie dla osiągnięcia ambicji związanych z zerową emisją dwutlenku węgla. Nie jest to jednak tak proste jak w przypadku branży samochodowej, a na drodze do jej wdrożenia stoi jeszcze wiele przeszkód. Konieczne jest rozwinięcie infrastruktury ładowania, a maszyny akumulatorowe muszą się sprawdzić w trudnych warunkach pracy w budownictwie.
– Ludzie nie będą kupować maszyn elektrycznych, aby ratować planetę - będą je kupować, ponieważ mają one sens ekonomiczny. Na szczęście, wraz ze spadkiem kosztów, całkowity koszt korzyści płynących z użytkowania maszyn elektrycznych sprawi, że staną się one atrakcyjną opcją. Podobnie jak w przypadku nowej gamy maszyn elektrycznych, które wprowadzamy na targach Bauma (miniładowarka V8e, minikoparka SV17e i miniwozidło gąsienicowe C08e - przyp. red.), są one prostsze, bardziej komfortowe, o niskich wibracjach i hałasie oraz niższych kosztach eksploatacji. Rozpoczynamy transformację energetyczną od mniejszych maszyn zasilanych bateriami elektrycznymi, ale do końca dekady wprowadzimy zasilanie wodorowe w naszych większych urządzeniach– zwraca uwagę Shiori Nagata.
– Ludzie nie będą kupować maszyn elektrycznych, aby ratować planetę - będą je kupować, ponieważ mają one sens ekonomiczny. Na szczęście, wraz ze spadkiem kosztów, całkowity koszt korzyści płynących z użytkowania maszyn elektrycznych sprawi, że staną się one atrakcyjną opcją. Podobnie jak w przypadku nowej gamy maszyn elektrycznych, które wprowadzamy na targach Bauma (miniładowarka V8e, minikoparka SV17e i miniwozidło gąsienicowe C08e - przyp. red.), są one prostsze, bardziej komfortowe, o niskich wibracjach i hałasie oraz niższych kosztach eksploatacji. Rozpoczynamy transformację energetyczną od mniejszych maszyn zasilanych bateriami elektrycznymi, ale do końca dekady wprowadzimy zasilanie wodorowe w naszych większych urządzeniach
– zwraca uwagę Shiori Nagata.
Należy jednak pamiętać, że nawet maszyny elektryczne mają swoje własne wyzwania środowiskowe - jeśli energia elektryczna, która je zasila, pochodzi np. z elektrowni na węgiel brunatny, to czy rzeczywiście jest ona tak czysta? Być może kontrowersyjnie, tak bardzo krytykowany silnik spalinowy (ICE) ma do odegrania rolę w zielonej przyszłości. ICE można uczynić czystym, spalając paliwa niezawierające CO2, takie jak wodór i inne znacznie czystsze biopaliwa.
Przegląd oferty Sany
Tyrolit z innowacjami na Baumie
Chcesz dowiedzieć się więcej? Czytaj aktualności techniki budowlanej - zamów:
Bezpłatny egzemplarz Prenumeratę